Od pewnego czasu mamy do czynienia z trudną sytuacją pandemii koronawirusa. W związku z tym znacząco powiększyła się grupa osób wykonujących swoją pracę zdalnie. Hashtag #zostanwdomu dzisiaj znany jest praktycznie każdemu. W pewnym sensie freelancerzy nie odczuwają tej zmiany aż tak mocno – są bowiem przyzwyczajeni do pracy w domu. Ale czy tak jest naprawdę?
Elastyczność i niepewność dnia codziennego
Obecnie jako społeczeństwo w obliczu pandemii koronawirusa przyzwyczajamy się do nowych warunków funkcjonowania. Pojawiają się kolejne obostrzenia, które powodują, że do dnia codziennego wkrada się niepewność. Freelancerzy są przyzwyczajeni do elastycznego podejścia, więc nie jest to dla nich aż tak bardzo odczuwalne. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że nie jesteśmy grupą zawodową, z którą pandemia koronawirusa obchodzi się lekko. O ile home office czy pewna nieprzewidywalność sytuacji nie stanowi problemu, o tyle już kwestia finansowa może układać się różnie.
Charakterystyka branży
Kluczową sprawą jest tutaj branża, w jakiej porusza się zawodowo freelancer. Większość z nas jest przyzwyczajona do pewnego braku stabilizacji, rozumianego jako pracę dla więcej niż jednego pracodawcy i pewną niestałość w zakresie tego, co przyniesie dzień jutrzejszy. Oczywiście freelancer, który posiada wyrobioną markę, najczęściej ma stałych klientów i stały przypływ zleceń do wykonania. Co jednak w chwili, gdy pandemia koronawirusa powoduje pogorszenie sytuacji zawodowej u tychże klientów? Jasnym jest, że i oni nie zwrócą się wówczas do freelancera z kolejnym zleceniem. Kółko się zamyka.
Forma zatrudnienia
Forma zatrudnienia również jest w tym przypadku istotna. Freelancer może pracować zarówno w oparciu o własną działalność gospodarczą, jak i umowy o dzieło czy zlecenie. Każda z tych form zatrudnienia w obecnej sytuacji nie daje gwarancji utrzymania pracy. Jeżeli nie spływają nowe zlecenia, nie ma na czym zarabiać.
Jak sobie poradzić?
Wydaje się, że trzeba zwyczajnie przeczekać. Nie każdy ma jednak oszczędności, które pozwolą mu przetrwać okres pandemii koronawirusa – szczególnie biorąc pod uwagę wielką niewiadomą w kontekście jej trwania. Warto może pomyśleć o poszukaniu klientów w nieco innych sektorach, być może warto też poszerzyć swoje kompetencje w jakimś dodatkowym zakresie.
Co u mnie?
Muszę przyznać, że rzeczywiście ilość zleceń od stałych klientów zmalała. Pojawiają się jednak zupełnie nowi. Otwarcie powiem, że na brak zajęć w ostatnim czasie raczej nie narzekam (ale nie jest to związane wyłącznie z sytuacją zawodową). Mam w sobie dużą dawkę spokoju. Nieprzewidywalność dnia codziennego jest dla mnie czymś normalnym. Stąd ważna jest elastyczność i wiara w to, że obecna sytuacja wkrótce ulegnie zmianie. W wolnych chwilach rozwijam nowe umiejętności, które być może będę mogła wykorzystać w przyszłości.
Na koniec rzucę jeszcze pozytywnym słowem – NIE DAJMY SIĘ KORONAWIRUSOWI! 😊