Jestem w tej chwili na pewnym zakręcie życiowym. Zawodowo wszystko układa się świetnie, natomiast prywatnie, cóż… szału nie ma. To skłania mnie do pewnej refleksji. Chciałabym się dziś z wami podzielić moimi doświadczeniami, czyli krótko opowiedzieć o tym, jak się tutaj znalazłam i dlaczego zostałam transkrybentem.
Jak to się stało?
Tak naprawdę przyczyna była prosta. Swego czasu pracowałam w dziale administracyjnym w polskiej służbie zdrowia. Zajmowałam się przetwarzaniem danych. Praca monotonna, ale co ważniejsze – kiepsko płatna, a z czegoś trzeba żyć. Zatem nieuchronnym stało się poszukiwanie możliwości dodatkowego zarobku. Zastanawiałam się, co mogę robić i kiedy. I pewnego dnia wpadłam na pomysł, aby wykorzystać moje umiejętności szybkiego i bezwzrokowego pisania. Lubię pracować w edytorze tekstu, znam go dobrze, więc czemu nie? Zrobiłam więc solidny research tematu.
Początki w roli transkrybenta
Znalazłam kilka firm, które zajmują się transkrypcjami nagrań. Wtedy do końca nie wiedziałam, z czym to się je. Zdecydowałam się aplikować do jednej z nich. Przeszłam rozmowy kwalifikacyjne i próbne testy. Zaczęliśmy działać. Szybko okazało się, że sprawia mi to przyjemność, lubię siedzieć na słuchawkach i patrzeć, jak dzięki magii moich dłoni na ekranie monitora w szybkim tempie pojawiają się kolejne zdania. Podobało mi się, współpraca szła dobrze, znalazłam więc kolejną firmę, z którą również zaczęłam współpracować.
Praca na etacie i transkrypcje
Cóż, to się nie udało. Od 7 do 15 na etacie, od 16 do 22 na słuchawkach w domu. Po pewnym czasie byłam zmęczona, wręcz wykończona, zaczęłam być mniej efektywna. Doszłam do miejsca, w którym nadszedł czas wyboru. I wybrałam. Zdecydowałam się zaryzykować. Dzisiaj pracuję jako freelancer, mam swoją firmę, współpracuję z firmami, mam swoich własnych klientów, ale przede wszystkim lubię to, co robię. Praca, która daje satysfakcję, to nie praca, to mile spędzony dzień. I tego życzę wam wszystkim – abyście odnaleźli swoje miejsce. Jak widać, czasami wystarczy się tylko rozejrzeć.