Minęło już wiele miesięcy od czasu, gdy gruchnęła wiadomość o światowej pandemii. Branże mają się różnie. Jedne dotkliwie przechodzą ten czas, inne nieco lepiej, jeszcze inne nie odczuwają większej różnicy albo wręcz rozkwitają. A jak na tym tle ma się transkrypcja w dobie pandemii? To chyba dobry moment, by się nad tym zastanowić.
Priorytety
Nie da się ukryć, że usługa polegająca na przygotowaniu profesjonalnej transkrypcji nagrań nie wydaje się być w obecnych czasach pierwszą potrzebą. Ba, nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że w niektórych przypadkach jest zupełnie na szarym końcu. Obecnie przedsiębiorcy, freelancerzy – w zasadzie wszystkie osoby związane jakkolwiek z pracą zawodową – dwa razy zastanawiają się, zanim podejmą decyzję, co naprawdę jest istotne. Pandemia mocno poprzewracała priorytety wielu sektorów.
Rozkwit pracy zdalnej
Jeszcze niedawno praca zdalna była pewnym tworem, wobec którego odnoszono się niekiedy z dość dużą rezerwą. Praca w domu? Zdecydowanie nie! A jednak pojawiali się kolejni freelancerzy (w tym również ja 😉 ), którzy podejmowali wyzwanie pracy w domu. Celowo używam sformułowania wyzwanie, bo taka forma pracy łączy się z pewnymi rzeczami, na które warto zwrócić uwagę, ale o tym możecie przeczytać w innym miejscu (a konkretnie tutaj i tutaj 🙂 ). W każdym razie pandemia spowodowała rozkwit pracy zdalnej. To jest niezaprzeczalne. Nagle okazało się, że to, co do tej pory było niemożliwe, stało się możliwe. W niektórych przypadkach niekoniecznie jest to dobre na dłuższą metę, ale nie o tym dzisiaj mowa.
Transkrypcja jako usługa dla nauki i biznesu
Nie ma co ukrywać – w niektórych obszarach daje się zauważyć zmniejszenie realizowanych zleceń czy projektów w zakresie transkrypcji nagrań. Osoby świadczące takie usługi odczuwają skutki pandemii tak samo jak inni ludzie obecni na rynku pracy. Jednak transkrypcja jako usługa dla nauki i biznesu na szczęście całkowicie nie stanęła w miejscu. O ile rzeczywiście osobiście widzę wyraźnie, gdzie pojawiły się luki w zleceniach, które sektory biznesu mniej koncentrują się na pozyskaniu profesjonalnej transkrypcji, o tyle prowadzone badania naukowe pod kątem zapotrzebowania na transkrypcje nagrań utrzymują się na tym samym poziomie, a być może nawet na nieco wyższym. Wszak obecnie ciężko jest o spotkania face to face, co powoduje, że przechodzimy na komunikację telefoniczną czy też na przykład w formie wideokonferencji. A tutaj w dalszym kroku pojawia się niekiedy zapotrzebowanie na sporządzenie profesjonalnej transkrypcji z takiego spotkania. Uf, mam co robić! 😉
Transkrypcja w dobie pandemii
Cóż, w obecnych czasach niektórzy transkrybenci mają się lepiej, inni nieco gorzej – w zasadzie tak samo jak w pozostałych branżach. Mało który transkrybent zajmuje się tylko i wyłącznie świadczeniem usług w zakresie profesjonalnych transkrypcji. Najczęściej usługi te są one połączone z innymi, stanowiącymi pewnego rodzaju zaplecze dla nauki i biznesu. Dywersyfikacja zawsze była dobrym pomysłem, ale obecnie wydaje się konieczna, aby zabezpieczyć ciągłość zleceń i projektów. Transkrypcja w dobie pandemii ma się nie najgorzej, ale trzeba się pilnować – trudne czasy jeszcze trochę potrwają. Nie wiadomo, co przyniesie nam jutro.